Agnieszka Swaczyna

adwokat

Robię to, co lubię. Zawód adwokata nie należy do łatwych, ale daje dużo satysfakcji zwłaszcza, gdy uda się pomóc, rozwiązać czyjś życiowy problem...
[Więcej >>>]

Zgłoś sprawę

HISTORIA JEDNEGO UPROWADZENIA – ODCINEK II

Agnieszka Swaczyna28 lutego 20206 komentarzy

Mroczny czas z happy end’em

Naszą historię uprowadzenia (pierwszy odcinek możesz znaleźć tu) skończyliśmy na postanowieniu Sądu Apelacyjnego oddalającego apelację matki.

Radość z wygranej nie trwała długo, gdyż matka rozpoczęła nową batalię.

Historia jednego uprowadzenia rodzicielskiego

Do czego się można posunąć, żeby nie wykonać orzeczenia sądu o wydaniu dziecka?

Do wszystkiego:

  • interwencja Ministerstwa Sprawiedliwości – propozycja mediacji – nie wiem o czym, skoro nakaz powrotu dziecka był już prawomocny? Mimo to odpowiedzieliśmy umiarkowanie pozytywnie. Do dzisiaj nie otrzymałam odpowiedzi z Ministerstwa na pytanie, kto miałby mediować, gdzie i kto miałby pokryć koszty. Przyznam, że w ogóle nie liczyłam na odpowiedź…
  • matka zaczęła słać listy do Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich, premiera
  • do sądu wpływały wnioski o wstrzymanie wykonania orzeczenia, wyłączenie sędzi (egzekwując orzeczenie „nękała” matkę dziecka).

To wszystko bez efektu.

Do czego matka doprowadziła?

  • matka zaczęła ukrywać dziecko
  • kilkakrotnie zmianie ulegało miejsce, w którym przebywało dziecko (gdy tylko istniało ryzyko przymusowego odebrania dziecka)
  • dziecko nie zostało sklasyfikowanie przez szkołę
  • w końcu dziecko podeszło do egzaminu klasyfikacyjnego
  • sąd wszczął dochodzenie w celu ustalenia miejsca pobytu dziecka (Policja w tle)
  • matka oskarżyła ojca o pedofilię
  • matka była przymusowo doprowadzana przez Policję do sądu
  • dziecko miało (wg oświadczenia matki) zażywać środki uspokajające
  • ze względu na zdrowie dziecka – na wniosek matki – wdrożono nauczanie domowe.

Dziecko było ukrywane przez ponad rok

Muszę przyznać, że matce udawało się bardzo długo ukrywać dziecko. Do czasu.

Sama końcówka sprawy wyglądała następująco:

  • matka została zatrzymana przez Policję na 24 h i doprowadzona do sądu wykonującego orzeczenie – to jeszcze nie dało nic
  • sąd rozpoznający apelację w sprawie rozwodowej powierzył władzę rodzicielską ojcu – i tu coś się ruszyło
  • ojciec zgłosił, że matka popełnia przestępstwo uprowadzenia rodzicielskiego (od czasu orzeczenia sądu odwoławczego nie miała prawa przetrzymywać dziecka) – przełom
  • matka zadeklarowała dobrowolne oddanie dziecka.

Dziecko jest już z ojcem

Ta historia ma pozytywne zakończenie.

Czy jestem szczęśliwa? Z jednej strony tak – udało się doprowadzić do wykonania orzeczenia.

Moją radość przyćmiewa świadomość, że gdyby w Polsce prawo było szanowane, gdyby wymiar sprawiedliwości był szybszy i bardziej efektywny, a wreszcie – gdyby zaangażowane organy państwa nie bały się „tknąć” matki, to dziecko nie musiałoby przechodzić tej ponad rocznej gehenny.

Izolacja, manipulacja, brak szkoły i kontaktów z rówieśnikami. Spróbuj sobie to wyobrazić.

Z drugiej strony – ojciec pozbawiony nie tylko kontaktu z synem, ale nie mający żadnych informacji co dzieje się z dzieckiem. Ponad rok!

Tego czasu nikt im tj. ojcu i dziecku nie wróci.

Słodko-gorzko

Takie właśnie – słodko-gorzkie – mam odczucia z opisanej egzekucji orzeczenia o nakazie powrotu dziecka.

Nie potrafię zrozumieć i trudno mi uwierzyć, że rodzic może zrobić taką krzywdę swojemu dziecku.

Nie mogę zaakceptować, że środki prawne prowadzące do wykonania orzeczenia są aż tak ułomne.

Ta sytuacja wymaga pilnych zmian w prawie, ale też w podejściu wszystkich nas (napiszę górnolotnie – obywateli) do orzeczeń, prawa.

Bez szacunku dla wyroków, bez szerszego spojrzenia na interes dziecka (wbrew pozorom nie jest w interesie dziecka izolacja od drugiego rodzica) nie zajdziemy daleko.

W czasach, gdy sprawiedliwość jest bezsilna ludzie biorą sprawy w swoje ręce. To gotowa recepta na chaos i samowolkę.

Gdy rozum śpi budzą się demony.

Agnieszka Swaczyna
adwokat

Photo by Kasia on Unsplash

***

Konwencja haska – rewolucja procesowa

Nie planowałam dzisiejszego wpisu…

o konwencji haskiej (dotyczącej uprowadzenia dziecka za granicę), ale temat doścignął mnie sam. Więc piszę wszem i wobec!

Dzisiaj weszła w życie ustawa regulująca postępowanie m. in. w sprawach z konwencji haskiej dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę [Czytaj dalej…]

W czym mogę Ci pomóc?

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    { 6 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

    Daniel In 3 marca, 2020 o 00:12

    Takie sytuacja jak wyżej opisana to niechlubny „standard” polskiej rzeczywistości sądownictwa zwanego szyderczo rodzinnym…. Niestety ale większość z nich ( a właściwie prawie wszystkie) nie kończą się takim „happy endem”…
    Ani dla ojca ani dla dzieci przede wszystkim.

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 3 marca, 2020 o 08:25

    Ja bym to określiła tak: część sądową udało się poprawić (różnie bywa, ale ostatnio zakończyłam sprawę po godzinie rozprawy i krótkich negocjacjach ze stroną przeciwną). Dramatem jest egzekucja. Zresztą nie chodzi tylko o egzekucję wydania dziecka w konwencji haskiej. Dramatem jest też egzekucja kontaktów….

    Odpowiedz

    Mariusz 3 marca, 2020 o 18:43

    Taki standardzik – sam już czwarty rok walczę o to, by widywać się z dziećmi. Nie pomagają „zabezpieczenia”, „zagrożenia ukaraniem”, …
    Teraz mam płacić za mediacje i moją terapię z dziećmi, bo ja jestem rzetelny i wypełniam wszystko, co do mnie należy, a alienatorka gra na nosie wymiarowi sprawiedliwości 🙁

    Odpowiedz

    Agnieszka Swaczyna 3 marca, 2020 o 20:03

    Niestety to rzeczywiście „standardzik” 🙁

    Odpowiedz

    Miłosz Ost 3 sierpnia, 2020 o 09:53

    To wszystko brzmi jak jedna ze spraw kryminalnych przedstawianych na kanale pewnej youtuberki zajmującej się takimi sprawami. Prawo rodzinne w Polsce jest naprawdę niedopracowane. Mogę się założyć, że gdyby to ojciec podejmował takie akcje jak matka w tym przypadku, dziecko od razu zostałoby oddane pod opiekę rodzicielki.

    Odpowiedz

    Karol 15 maja, 2022 o 05:48

    U mnie wygladało tak. Dzieckiem zajmowalismy sie naprzemiennie do momentu az matka juz go nie oddała do samej rozprawy. Pozniej standard oskarżenia ze znecalem sie nad nia i dzieckiem, nie widzenienie corki przez wiele miesiecy od uprowadzenia az do badania psychologicznego. Pomimo placzu corki ktora nie chciala isc z matka po zakonczeniu badania tylko pragnela zostac ze mna to wnioski z opini „ze dziecko mieszka z matka to niech tak zostanie” co z radościa przyklepał sad. Pozniej znowu standart alimenty i weekendowe widzenia. Wszelkie pisma wysylane do sadu, nawet te pisane przez prawnikow ITAKI o przywroceniu stanu z przed porwania zostaly przez panią sedzine oddalone. Obecnie czekam na badanie OZSS i nie spodziewam sie ze bedzie lepiej. polski sad rodzinny w pelnej okazałości.

    Odpowiedz

    Dodaj komentarz

    Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się swoją wiedzą bezpłatnie.

    Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie :)

    Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Agnieszka Swaczyna Kancelaria Adwokacka w celu obsługi komentarzy. Szczegóły: polityka prywatności.

    Poprzedni wpis:

    Następny wpis: